Wtorkowy wczesny wieczór na zielonogórskim rynku. Ruch spory. Sporo osób siedzi w ogródkach kawiarnianych, spaceruje, siedzi na ławce. Kilka skrzynek żółtych i pomarańczowych kwiatów przyciąga ich wzrok, jednak większość obserwuje akcję z oddali. Jednak nie wszyscy. - Zobaczyłam informację na facebooku i przyszłam. Chcę pomóc sadzić - stwierdziła pani Monika i wzięła się do pracy. Najmłodszą uczestniczka sadzenia była 5-letnia Marta. - Lubię kwiatki, mogę sadzić i podlewać cały czas - mówiła i rzeczywiście dzielnie asystowała przy kopaniu dołków, zaprawiania ich urodzajną ziemią i potem przy podlewaniu.
Sadzenie kusiło nawet policjantów patrolujących starówkę, jednak ostatecznie tylko pochwalili i zrobili nam zdjęcie. O takie:
Do posadzenia było blisko sto kwiatów. Żółtych i pomarańczowych, by było słonecznie i wesoło w szarym i smutnym nieco fragmencie Starego Miasta. Pod głogiem przy kościele Matki Bożej Częstochowskiej zrobiło się zatem "ogniście".
Jeszcze podlewanie. Wodę trzeba było nosić z wodopoju przy ul. Pod Filarami. Stąd prośba, by czasem ktoś wziął z sobą butelkę z wodą na spacer po mieście i podlał kwiatki. To przecież dla nas wszystkich.
Sadzenie roślin w przestrzeni publicznej to kolejna odsłona projektu "Ogrody Zielonej Góry - dawniej i dziś" współfinansowanego przez Urząd Miasta Zielona Góra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz