czwartek, 28 listopada 2013

Oby solić zakazano...

No i zaczynie się. Już niedługo. Coroczny koszmar zimowego solenia na drogach. Przyjdzie trochę mrozu, posypie trochę śniegu i już wywroty z tonami soli wyruszą na drogi, a woźni i dozorcy z wiadrami tejże na chodniki i parkingi.
Niby wszystko dla naszego bezpieczeństwa. Niby. Sól, wiadomo, wszystko rozpuści z lodem włącznie. Więc o co chodzi. A o to, że od soli umierają od niej nie tylko przyuliczne rośliny, ale niszczy się mała architektura, rdzewieją latarnie, słupki, podwozia naszych aut, niszczą się buty, bo przecież ta sól jest wszędzie, na chodnikach, przejściach dla pieszych, ulicach, placach, parkingach.
A że można bez soli przekonałam się w ub. r., gdy pojechałam na biegówki w okolice Jesenika w Czechach. Stroma droga pod górę i biała droga wysypana kamyczkami, drobnym żwirkiem. Sprawdzała się doskonale. Czesi bowiem od dawna nie sypią soli, nawet w narciarskich stromych rejonach. Zimą czarna szosa jest tam wyjątkiem. Po prostu bo jest zima.
No ale wróćmy do miasta. Tutaj inne wymogi, czarna jezdnia musi być koniecznie, bo się tak przyzwyczailiśmy. Są jednak miasta, gdzie próbuje się te przyzwyczajenia zmieniać, a przede wszystkich chronić nasze ulice i chodniki przed solą. Wzorem godnym do naśladowania jest bez wątpienia Poznań z Agnieszką Szulc z tamtejszego zarządu dróg na czele. To pani Agnieszka od dłuższego czasu walczy o to, by poznańska zieleń przyuliczna wyglądała coraz lepiej. Chodzi tu o dbanie o jakość nasadzeń, pilnowanie wykonawców, terminów gwarancji na uschnięte rośliny, ale też całoroczną pielęgnację. Dba o nasadzenia również zimą. Bo chociaż rośliny sobie odpoczywają, to właśnie zimą dostają najbardziej w kość. Nie tyle od mrozu, co właśnie od soli.
Od kilku lat stosuje się tam maty osłonowe na rośliny posadzone przy ulicach. Sprawdzają się doskonale, a mat jest coraz więcej. Już zaczęto je zakładać nie czekając na pierwszy śnieg. W Zielonej Górze udało się takie maty zamontować przy młodych lipach posadzonych wzdłuż al. Niepodległości. Mam nadzieje, że zostaną zabezpieczone również w tym roku i nie pozostaną osamotnione w tej dbałości o naszą zieleń.
Na facebooku aktywnie działa fanpage "Nie solę, chronię drzewa" założony prze poznańskich aktywistów (podobno wywodzących się z urzędu miasta, ale to dane niepotwierdzone:), na którym można znaleźć dokładne informacje na temat szkodliwości soli, skutków jej stosowania, wiele zdjęć obrazujących temat. Polecam zajrzeć.
A tutaj kilka słów o całej sprawie z zielonogórskiego podwórka.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Jak wylać dziecko z kąpielą, czyli o wyrzucaniu aut ze śródmieścia

Jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie "Gazety Wyborczej" blisko połowa zielonogórzan chce ograniczenia ruchu samochodowego w obrębie starówki. Cieszy ten fakt. Jednak druga połowa pewnie już się denerwuje i wysuwa argumenty przeciw takim ograniczeniom. Głównym "wytrychem" w tej dyskusji jest zawsze umierający deptak.
No i tutaj jest klucz, a raczej pies pogrzebany. Aut coraz więcej, bo miasto się rozlewa i jakoś po nim trzeba się poruszać. Wygoda i przyzwyczajenie sprawiły, że najchętniej podjeżdżamy pod sam cel naszej podróży, bo się spieszymy, bo zimno, bo po to ruszyliśmy przecież auto z garażu czy podjazdu, by dojechać na miejsce, a nie jeszcze łazić. A tu zamiast budować parkingi i poszerzać drogi czy też wytyczać nowe, chcą ograniczyć ruch w centrum. To już na pewno do centrum nie pojedziemy tylko załatwimy wszystko, co się da w Focusie. Kłopot w tym, że tam już też coraz mniej wolnych miejsc parkingowych i to nie tylko w sobotnie popołudnie, ale i w poniedziałkowy ranek.
Jak wyjść z tego impasu? Sposoby są dwa, moim zdaniem co najmniej dwa, bo pewnie każdy ma inny pomysł na nasze miasto i każdy jest słuszny.
Albo burzymy kamienice w pobliżu centrum i robimy mega parking (abstrakcja finansowa i formalna, poza tym jak pokazały doświadczenia wielu miast zagranicznych, to tylko rozwiązanie na krótką metę, bo każdy parking się zapełni), albo ograniczamy ruch samochodów. Ale tutaj dobrze wykazać się roztropnością.
Nie jest rozwiązaniem zamykanie ulic i już. Niech sobie kierowcy radzą inaczej, bo my tu teraz tylko pieszych i rowerzystów wpuszczać będziemy. To tylko skłóci przedstawicieli różnych grup społecznych, które mają takie samo, równe prawo do miasta. Rozwiązaniem jest pogodzenie różnych interesów, potrzeb, oczekiwań w korzystaniu z miasta. Niech wymienione ulice (brakuje mi tu jeszcze pl. Pocztowego) są przejezdne dla aut, ale z ograniczeniami prędkości. Już teraz jeździ się tam w miarę wolno i nie trzeba robić ostrych zakrętów czy stawiać ławeczek na środku ulicy. Chodzi o to, by pieszy (a zatem każdy z nas) czuł się bezpiecznie idąc załatwić/kupić/zjeść/pospacerować w centrum miasta.
Nawet niech parkingi tam będą, ale w ścisłym centrum za co najmniej trzykrotną stawkę niż np. na pl. Kolejarza. Jeśli czuję taką potrzebę, to mogę zaparkować, ale to kosztuje. To rozwiązanie sprawdza się w Berlinie, Hamburgu i pewnie wielu innych miastach.
Jeśli coś zmieniać w ulicach, to poszerzać chodniki i pilnować tych, którzy parkują na dziko. Zagospodarować zielenią zapomniane zaułki na Drzewnej, by było przyjemnie tamtędy chodzić, a nie ukradkiem przemykać między szarymi budynkami i ruderami. Wtedy z przyjemnością wręcz przeszłabym nawet tych kilkaset metrów do celu bez konieczności manewrowania na wąskich uliczkach by wreszcie za trzecim objazdem upolować jakieś miejsce parkingowe.
Jakoś nie mogę zrozumieć tych, którzy chcą więcej aut w centrum. Czy rzeczywiście tak przyjemnie im przeciskać się między samochodami, gdy idą kupić chleb w piekarni albo chcą wypić kawę z umówioną koleżanką czy zjeść lancz z klientem?
Reasumując: działania muszą być dwustronne: ograniczenie prędkości i ilości parkujących samochodów na rzecz estetycznej przestrzeni, która będzie wręcz kusiła, by się przejść.
A zielonogórska starówka jest tak mała, że kilkuminutowy spacer wyjdzie tylko na dobre i naszemu zdrowiu, i samopoczuciu, i samej starówce.
[Beata]

środa, 20 listopada 2013

Budżet obywatelski - decydujemy sami o miejskich inwestycjach

Prezydent Janusz Kubicki zaprezentował projekt budżetu miasta na przyszły rok. Co cieszy ogromnie, to zwiększona pula pieniędzy przeznaczona do bezpośredniego podziału przez samych mieszkańców, czyli tzw. budżet obywatelski. W tym roku to aż 6 mln zł!
To efekt ubiegłorocznego sukcesu partycypacji zielonogórzan w rozdysponowaniu miejskich funduszy. Kto jak kto, ale to własnie mieszkańcy wiedza najlepiej, na co trzeba wydać pieniądze, co im najbardziej doskwiera w mieście i jak można by to poprawić. Często jest tu mowa o małych inwestycjach, wręcz drobiazgach, jak krzywy chodnik, nierówne schody, brak ławeczek do odpoczynku czy placu zabaw dla dzieci. Jednak to właśnie jakość tych drobiazgów stanowi o jakości naszego życia w mieście i jego komforcie. Kilka takich rzeczy w tym roku udało się już zrobić. Wystarczy wspomnieć o schodach przy bibliotece im. Norwida czy chodnikach przy ul. Akacjowej albo placu zabaw przy przedszkolu nr 9. Prezentacja tutaj.
O wielkich inwestycjach, jak uzbrojenie działek inwestycyjnych, budowa Muzeum Przyrodniczego czy Planetarium władze już pomyślały zapisując te propozycje osobno w budżecie. Nie trzeba się też obawiać, że większość obywatelskiej puli przejmą rowerzyści, którzy są coraz silniejszą grupą (co nas baaaardzo cieszy) w mieście. Dogadali się oni bowiem z prezydentem, że poczekają na kolejne rozdanie unijnych funduszy na drogi rowerowe i całą pozostałą infrastrukturę dla dwukołowców. Więcej tutaj.
A zatem do dzieła, drodzy zielonogórzanie! Potrzeba jest mnóstwo, drobiazgów doskwierających w codziennym "użytkowaniu" miasta również. I chociaż po drodze pewnie pojawią się konflikty interesów, to na pewno zdarzą się też podwórkowe "burze mózgów".
Oto krótkie zestawienie ważnych dat dotyczących BUDŻETU OBYWATELSKIEGO":
- od 20 listopada do 11 grudnia można składać wnioski do budżetu (forma elektroniczna tutaj, ale też można wziąć z urzędu przy ul. Podgórnej i wydziały przy ul. Zachodniej wydrukowane formularze)
- wnioski pod względem formalnym będą rozpatrywane od 12 do 29 grudnia. Powstaną dwie listy: projektów małych do 150 tys. zł i dużych - powyżej tej kwoty.
- głosowanie potrwa od 31 grudnia przez miesiąc
- wyniki - 6 lutego 2014 r.

My już szykujemy swoje propozycje. Wkrótce je zdradzimy. Ale liczymy też na Wasze pomysły. Możecie podsyłać je do nas (ztum@gazeta.pl), ale sami także możecie je składać w Urzędzie. Zachęcamy!